Forum Prywatne forum WFRP Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Forum Prywatne forum WFRP Strona Główna  Zaloguj  Rejestracja
Spiski

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Prywatne forum WFRP Strona Główna -> Kurganie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anton
Mistrz Zakonny



Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stary Świat

PostWysłany: Sob 15:00, 04 Paź 2008    Temat postu: Spiski

Sesja kolejna, tym razem całonocna. Obecni byli:
Anton- Mistrz Gry
Karol-Sindri
Karol-Kron
Kubuś –Chalfdan
Patryk-Hrafn
Sulnar- Rog Rag
Mały- Gong

Czyli wszyscy, co się rzadko zdarza.

Zaczęło się od poważnej choroby Hrafna, naszego maga. Podczas ostatniego zwiedzania ruin grodu, zaraził się. Było to w świątyni Nieglina, tuż przed walką z Trollem chaosu. Choroba poważna. Wrzody na skórze ociekające ropą, sino zielony odcień skóry, wysoka gorączka, dreszcze, wymioty. Zostało mu niewiele życia.
Hjortur nakazał Sindri oraz reszcie szukać sposobu wyleczenia Hrafna. Było ciężko. Po Audr zostały fiolki, niestety tylko cztery. Przezroczysta, niebieska i dwie czerwone.
Kurganie nie wiedzieli jak testować fiolki, nie wiedzieli też, co dana fiolka robi, wiec wykombinowali, że będą je testować na niewolnikach. Wzięli dwóch. Jeden był bitny i ambitny. Wyzywał Rog Raga, który po nich poszedł, drugi zaś był grzeczny i spokojny. Testy wyglądały w ten sposób, że niewolnikom nacinano rękę, polewano cieczą z fiolki, po czym czekano. Nie poskutkowało to niestety, ponieważ nie wiedziano, po jakim czasie zacznie to działać, ani czy zdejmie z Hrafna łaskę Nieglina.

Czas upływał
Hrafn dogorywał
Życia w nim było mało
Ciągle mu się rzygało
Wszyscy się martwili
Ale odpuścili

Późnym wieczorem Verena, opiekunka giganta, podeszła ze swoim podopiecznym do ogniska, przy którym siedział Chalfdan, Gong oraz Kron i oświadczyła, że widziała z góry (siedząc na gigancie) że do obozu plemienia zbliża się grupa jakiś nierozpoznawalnych (ciemno) postaci w równym szyku. Chalfdan nakazał jej szukać Hjortura. Ta przeszukując namioty nie mogła go odnaleźć. Jednak spotkała w jednym z nich Chalfdana, który również poszukiwał Hjortura. Zaproponował jej mały „numerek”. Odrzuciła jednak jego zaloty, oraz oświadczyła, że będzie miał u niej szanse dopiero po zdobyciu pięciu bransolet.
Przybyszami okazali się wyznawcy Nieglina. Ich „Wywyższony” spoczywał na wielkim, rozpadającym się, przegniłym i zmurszałym tronie postawionym na lektyce z długimi pałąkami trzymanymi w sumie przez trzydziestu dwóch wojowników Nieglina. Wywyższony miał wielki, nabrzmiały brzuch, sino zieloną, niezdrową cerę, zwisające masy zaropiałej skóry, zaćmione oczy, armie much i robali, smród i imię, które brzmiało Bulgrog.
Naprzeciw przybyszom Hjortur, który w końcu się odnalazł wystawił całą armię. Rozmowa brzmiała mniej więcej tak:

Hjortur: Czego tu szukasz o wielki.
Bulgrog: Chcemy waszego szamana, który został naznaczony łaską naszego Ojczulka Nieglina.
Hjortur: Nie oddam Ci naszego szamana, ponieważ to nasz szaman, a my nie oddajemy swoich ludzi.
Bulgrog: W takim razie sprzeciwiasz się mocy naszego wielkiego patrona. Wiesz, że i tak go weźmiemy, siłą czy po dobroci. Ty wybieraj. Was jest więcej, i najprawdopodobniej jesteście w stanie nas zabić. Jednak, gdy to zrobicie, sami umrzecie w wielkich cierpieniach na wszystkie choroby, które mogą na was spaść. To nie będzie wielka śmierć, bez broni w rękach za to w konwulsjach i wymiotach.

Hjortur spasował. Rozkazał przyprowadzić Hrafna. Gdy ten przyszedł, ledwo stojąc na nogach, został podparty przez Zaara i Chalfdana. Podeszli do przybyszy i Hjortur poprosił Bulgroga, aby na tą jedną noc, odebrał chorobę Hrafnowi, ponieważ chcą się pożegnać ze swoim starym towarzyszem. Zaprosił też przybyszy do świątyni Nieglina. Ci się zgodzili.
Gong miał przygotować wielki posiłek, a raczej pilnować, aby kobiety plemienne go przygotowały.
Gdy już jadło i napitek zostały przygotowane, Hjortur razem z kilkoma wojownikami zaniósł je do świątyni. Hjortur przekazał również Nieglinowcom informacje, że pod ołtarzem jest dalsza część świątyni. Pokazał im też mechanizm przesuwający ołtarz.
Po chwili wszyscy zeszli do podziemi, w których ukryty jest demon w byłym ciele Chalfdana. Gdy tylko znikną ostatni Nieglita, ołtarz (30-parę ton) został zasunięty, a Bjurn swoją zmutowaną ręką roztrzaskał mechanizm.
I tak o to, Thorbringerowie pokonali potężnych Nieglinów bez walki. Hrafn został uzdrowiony.

Wiwat dla Hjortura! Wiwat! Wiwat!

Następnego dnia, Hjortur wyznaczył dwie, trzy osobowe drużyny do zadania specjalnego.
W pierwszej znalazł się Kron, Sindri oraz Rog Rag. Mieli za zadanie namalować sztandar plemienia.
Do drugiej należał Chalfdan, Hrafn oraz Gong. Ci mieli za zadanie napisać hymn plemienia.
Zaczęła się praca. W pierwszej drużynie aż kipiało od roboty. Wszyscy wspólnie pracowali. Byli zgodni, zaabsorbowani oraz zgrani. Namalowali (farbami plakatowymi) sztandar, który bardzo mi się spodobał. Przedstawiał czerwoną dłoń na czarnym tle z zielonym okiem na środku przeciętym czarną źrenicą.

Druga drużyna nie była tak zgrana. Chalfdan wogule nie brał udziały w tworzeniu hymnu, Hrafn i Gong za to zamiast współpracować pisali własne. Gong napisał długą piosenkę, śmieszną i skomplikowaną a w refrenie umieścił imię swoje oraz chorążego.
Hrafn napisał piosenkę krótką, łatwą do zaśpiewania i zapamiętania. Ta właśnie wygrała.

„Kiedy Hjortur nas prowadzi
Strzeżcie się nas wrogowie
To My!
To My!
To My Thorbringerowie!”

A oto wypociny Gonga:

„Nasz plemię idzie w bój,
Wrogów Khorna zmiecie w rój,
Krew i szał zsyłają odważnym bogowie

Ref.
Sztandar niesie Rog Rag wielki!
Gongi grzmią od Gonga ręki!

Wielki Zaar nikogo się nie boi!
Blizna nowa twarz mu zdobi!
Wielki czaszek tron już stoi!
Każdy wróg Hjortura się boi!

Ref.
Sztandar niesie Rog Rag wielki!
Gongi grzmią od Gonga ręki!

Uczta wielka czeka nas!
Setki kobiet też dla nas!
Thorbringerowie! Świat jest nasz!

Ref.
Sztandar niesie Rog Rag wielki!
Gongi grzmią od Gonga ręki!


Później był zwiad i walka z zielonoskórymi. Było nieźle. Trzepanina ostra. Walka się skończyła.
Jeżeli ktoś ma zamiar opisać walkę, będzie fajnie i na pewno zostanie to nagrodzone punktami doświadczenia. Zresztą jak też wasze zaangażowanie na tym forum.

Wracając ze zwiadu, na którym bili się z zielonymi, drużyna zauważyła pojedynczego jeźdźca. Pojechał do niego Kron oraz Rog Rag.
Jeźdźcem okazał się Nippończyk, ubrany w czarne kimono ozdobione złotym motywem smoka. Przy pasie dwa miecze, katana, oraz ta krótka katana vakizashi <wakizaszi>
Chciał przejechać. Gracze mu nie pozwolili. Poinformowali Hjortura o jeźdźcu, który pod pilną obserwacją Krona zatrzymał się przy najbardziej skrajnym drzewie obozu.
Kron go obserwował, próbował parę razy ogłuszyć, jednak bez skutecznie.

„Nie prowokuj mnie do wyciągnięcia miecza, szczeniaku, bo jeśli to zrobię, będę musiał Cie zabić”

Przybysz powiedział na razie tylko tyle. Hjortur opieprzył Rog Raga, że ten zawraca mu głowę takimi duperelami i, że mają go zabić.
Na w razie, czego wysłał też, Chalfdana, który miał z daleka obserwować co się dzieje i w razie konieczności pomóc. Ta misja była tajna i wiedział o niej tylko Zaar i zwiadowca.
Na końcu obozu rozpoczęła się walka. Tzn. Kron zaatakował nowo przybyłego, który przedstawił się, jako Wung Lee. Walka była krótka. Nippończyk nie zabił Krona, tylko jego konia Pimpusia.
Rog Rag tylko się temu przyglądał.
Chalfdan tylko się przygląda jak Rog Rag się przygląda.
Wung Lee powiedział, że jutro wyruszy. Na pytanie, dokąd zmierza odpowiedział, że do Azberdzanu, na wielki turniej, który wyłowi największego wojownika.
Wzięli go do obozu, do Hjortura.

W między czasie, nasi szamani pokłócili się. Co było do przewidzenia. Prędzej czy później powinno to nastąpić. Rozpoczęła się walka.
Sindri vs Hrafn.
Walczyli sztyletami, kosturami oraz na magie. Zwyciężył Hrafn, używając czaru „Ogłuszenie”. Ogłuszonemu Sindri zabrał kostur. Potem, ciesząc się z wygranej, wrócił do swojego namiotu w celu medytacji. Gdy zapadł w trans, Sindri, zespolony ze swoim kosturem, poszedł po niego i zabrał go Hrafnowi. Trochę to śmieszne.
I tak się kłócili. Ze swoim problemem, poszli do Hjortura. Mniej więcej w tym samym czasie przybył również Kron, Rog Rag razem z Wung Lee, a za nimi Chalfdan.
Hjortur wkur*ił się na szamanów, że się kłócą.
Chalfdan opowiedział publicznie, tak żeby wszyscy słyszeli, że Rog Rag podjudzał Wung Lee do zabicia Hjortura. Co było prawdą. Chorąży dogadał się z Gongiem. Chcieli zorganizować bunt. Gong był już przy niewolnikach z zamiarem uwolnienia ich.
Hrafn usłyszał, że Rog Rag jest nielojalny wobec Zaara, że za dużo sobie pozwala itd. wiec zaczęła się walka między Hrafnem a Rog Ragiem.
Walka była ciężka i trudna. Początkowo wygrał Rog Rag, jednak Hrafn posiadał punkt przeznaczenia, który dostał kiedyś, jako dar Chaosu. Walka trwała dalej. Cios za ciosem. Hrafnowi udało się w końcu ogłuszyć swoim czarem chorążego. Gdy ten padł na ziemie, szaman podniósł jego topór i ściął mu głowę.
Gong usłyszawszy, co się stało, obiecał niewolnikom, że jeżeli przeżyją, to będą wolni. I wypuścił ich.
Sam pobiegł walczyć z Zaarem. Jeżeli by mu się udało, istniało duże prawdopodobieństwo, że zostałby kandydatem na stanowisko Hjortura. Jednak mu się nie udało. Hjortur zabił go bez większych problemów.
I tak straciliśmy dwóch wojowników. Chorążego i muzykanta. Głupio postąpili, byli nie lojalni, porywczy i tak się skończyło. Bogowie uśmiechają się do Hjortura.
Następnie Hjortur swoim posępnym czarnym wzrokiem spojrzał na obu szamanów. Ostrzegł ich, że nie wolno im się kłócić, że jesteśmy jednym, zgranym plemieniem, który musi działać jak jeden organizm.
Szamani podali sobie prawice. Pogodzili się. Wyglądał to na szczery rozejm.
I to tyle.

Co do samej gry:

Kubuś: Całkiem nieźle. Dobrze się wczuwasz i myślisz. Nie mam, co do Ciebie większych uwag. Nie podobało mi się tylko, że nie brałeś udziału w tworzeniu hymnu.

Karol starszy: Podobnie jak Chalfdan. Nie mam większych obiekcji. Całkiem nieźle. Dobrze, że wróciłeś do drużyny. Nie wiem jak innym, ale mi Ciebie bardzo brakowało.

Mały: Za mało zgrania, chcesz za bardzo działać na własną rękę. I jeszcze bardzo mi, ale nie tylko mi, szczególnie innym, przeszkadza, że wchodzisz w słowa. Jak prowadzę Tobie, to inni siedzą cicho. Jak prowadzę innym, to Ty się, co chwila wtrącasz. Bardzo mi się to nie podoba i od następnej sesji będę Ci ucinał za to punkty. Co do samego „wczuwania” się i grania… całkiem nie najgorzej. Grasz zabawnie, myślisz i masz fajne teksty. Gong, co prawda zginą, i teraz będziesz miał najprawdopodobniej nową postać, ale widać taka jest wola bogów.

Sulnar: Tak jak i Gong, zginałeś. Szkoda. Ubarwiałeś sesje. Wczuwałeś się świetnie, obrałeś sobie postać trudną do prowadzenia, ale wywiązywałeś się z tego bardzo dobrze. Nie wtrącałeś się jak Mały i w ogóle fajnie. Nie mam większych uwag, co do Ciebie.

Patryk: Też nieźle. Masz fajne pomysły, dobrze się wczuwasz, nie tylko w odgrywanie postaci jak reszta, ale również w plemię. Jak grasz to nie myślisz jak Patryk odgrywający Hrafna, tylko jak Hrafn. Super. Bardzo mi się podoba.

Karol młodszy: Dopiero zaczynasz z nami grę. Mam parę uwag, ale to normalne u początkujących graczy. Po pierwsze za mało wczucia. Obierz sobie jakąś drogę na prowadzenie, Krona, bo można z niego zrobić naprawdę barwną postać. Musisz się też więcej udzielać, nie, jako Karol, ale jako Kron.
Wiem, że możesz czuć się trochę jak młokos i szczeniak przy reszcie graczy, z których najmłodszy stażem ma za sobą już ponad rok gry, ale nie bój się. Nie zbłaźnisz się odgrywając postać. My czasami się pośmiejemy, ale nie z Ciebie. Rozumiemy, że nie znasz jeszcze świata i nie wiesz wielu rzeczy.
Ale próbuj. Jak nie będziesz, to na pewno Ci się nie uda.
Zadawaj pytania mi, reszcie graczy dotyczące świata, odgrywania oraz mechaniki. Jak nie masz pomysły na ciekawego Krona, to też niech oni Ci pomogą.
Do reszty drużyny apeluje o pomoc „młodemu” oraz cierpliwość. Wy też na początku nie byliście wcale dobrzy a i teraz zdarzają wam się potknięcia.



Jeżeli czegoś zapomniałem napisać, to dopiszcie. Właściwie każdy post, który coś w nosi lub jest ciekawy będzie punktowany. A punktów potrzeba wam bardzo dużo. Za posty co prawda wiele punktów nie ma, ale zbierajcie punkcik do punkcika…

Parę rzeczy, o których zapomniałem napisać a które działy się gdzieś w między czasie:
Hjortur zabronił Hrafnowi nawet kichnąć, a co dopiero mówić o poważniejszej chorobie. Pod karą ścięcia.
Zaar nakazał również obydwóm szamanom nauczyć się kolejnej magicznej sztuczki, nowego czaru, zanim zabije kolejnego dowódcę, lub kogoś ważnego. Obydwóm się udało. Sindri nauczył się patrzeć oczami swojego kostura (nowego) a Hrafn nauczył się ogłuszać dotykiem.
Hjortur rozmawiał z Wung Lee, Chalfdan ich osłaniał, aby nie byli podsłuchiwani i aby im nie przeszkadzano. Prawdopodobnie Hjortur również pojedzie do Azberdzanu.
Sindri poznał nową, młodą, sympatyczną (jak na Kurgankę) ciemnowłosą kobietę z które spędzał dużo czasu. Znacie ją, jak wszystkich w plemieniu. Nazywa się Brynja.


Sesja następna, która odbyła się 2.10.2008r.
Obecni byli:
Anton-MG
Karol Młodszy (Młody)-Kron
Kubuś-Chalfdan
Patryk-Hrafn (Trochę później)

Aby ta sesja się odbyła musiały być spełnione dwa warunki:
1- Czekolada dla żony Mistrza Gry.
2- Świeczki, które się skończyły.

Warunek pierwszy spełnił Chalfdan oraz Hrafn. Warunek drugi, został spełniony tylko przez Chalfdana.
Zaczęło się od treningu. Hjortur wezwał kilkunastu wojowników, w tym Chalfdana oraz Krona i kazał im się dobrać w pary. Ogłosił sparing. Ten, kto zada przeciwnikowi, jako pierwszy trzy ciosy, zwycięża.
Chalfdan i Kron oczywiście walczyli razem. Walka była opisowa, więc nie wystarczyło tylko rzucać kośćmi. Po kilku rundach fajnej walki zwyciężył Kron, który po rezygnacji Chalfdana sparował się z Hjorturem. Oczywiście zwyciężył Zaar, ale i Kron, zadał cios.

Później Hjortur rozkazał Chalfdanowi znaleźć wodę na drogę do Azberdzanu. Chalfdan wziął kilku wojów, Verene oraz jej giganta, jak się okazało o wdzięcznym imieniu Gogol.
Trochę się pokłócili, ale Chalfdan wykorzystał argumentu umysłowe (Nie bił- postraszył Hjorturem) i Verena zgodziła się iść z nimi na zwiad w poszukiwaniu wody.
Gdy drużyna była już na skraju obozu, pod drzewem stała Brynja, córka Bjurna. Powiedziała im, że nie muszą w sumie nigdzie iść, ponieważ woda jest na bagnach. Drużyna zrozpaczona, że sama na to nie wpadła po szła na bagna.
Jednakże nie wiedzieli, czy woda z bagien jest dobra do picia. Na pewno do kucia dla Bjurna, ale potrzeba jeszcze wody pitnej.
Kron wpadł na pomysł, że wodę z bagien można przecedzić przez szmaty, ubrania, a następnie przegotować. Jako, że Kurganie to nie miękcy ludzie z południa, tak też zrobili. Pomysł bardzo dobry.

Następnie było dużo myślenia na temat Audr. Kron stwierdził, że gdzieś ona tu przebywa cały czas. Prawdopodobnie w Sindri, lub w kimś innym, być może w Hrafnie.
Chalfdan polecił dwóm swoim przyjaciołom, Antowi (ANT) oraz Kristianowi, który miał Imperialnych rodziców, aby śledzili dyskretnie Sindri oraz Hrafna.

Kristian: Kurganin, mimo, że jego rodzice byli Imperialistami. Thorbringerowie złupili kiedyś karawanę, i biologiczna matka Kristiana dostała się do niewoli. Była brzemienna. Kiedy urodziła, Zaar ją ściął, jednak ostatnim życzeniem matki było nadanie imienia chłopcu. Nadała mu Kristian. Chłopiec oczywiście został przyjęty do plemienia. Ma blond włosy, niedużą sylwetkę, błękitne oczy. Jednym słowem nie wygląda jak Kurganin. Mimo, że sylwetkę ma niedużą, jak na Kurganina, Imperialistą był by wielkim. Lata treningu i brutalnego życia zrobiły swoje. Ma też wiele blizn oraz jedną obręcz.
Jest zmutowany. Jak większość Kurgan. Niestabilny czasowo. To znaczy, że co jakiś czas znika w domenie chaosu. Jest to trochę irytujące, bo nigdy nie wiadomo, kiedy zniknie, ani na jak długo. Później, zazwyczaj, pojawia się w tym samym miejscu, w którym się „ulotnił”

Po jakimś czasie Kristian zaprzestał śledzenia, bawił się swoim mieczem, uśmiechał i pogwizdywał. Wiedział, z kim spotyka się Sindri. Ale nie chciał powiedzieć Chalfdanowi, zamiast tego wymyślał różne zagadki.
Hrafn w tym czasie wróżył. Hjortur kazał mu wywróżyć podróż, oraz wynik walk w Azberdzanie.
Wywróżył ciężką drogę, ponad dwadzieścia dni (odległość ponad 1500 mil.)
Dużo krwi, zielonoskórych i w ogóle nie fajnie.
Wróżył też gdzie może przebywać Audr.
I wywróżył.
W tym czasie Ant poinformował Chalfdana, że Hrafn widuje się przede wszystkim z Hjorturem oraz Kronem.
Hrafn wywróżył, i ze swoimi nowościami udał się od razu do namiotu Hjortura.
Powiedział, że Audr, na pewno przebywa w ciele Brynji. A przynajmniej tak mu powiedzieli bogowie.
Wezwano też Bjurna, jako, że rzecz dotyczy jego córki. Tak więc w namiocie znaleźli się wszyscy. Cała drużyna, Hjortur oraz Bjurn.
Bjurnowi nie spodobało się, że Audr wygoniła z jego pięknej córki duszę. Nikomu się to chyba nie spodobało.
Chalfdan wyszedł z namiotu, nie chciał już tego słuchać. Poszedł poćwiczyć strzelanie z łuku. Po drodze spotkał piękną, młodą kobietę. Greye.

Greya: Piękna, młoda kobieta, Thorbringerga z krwi i kości. Ma biała, śnieżne włosy i takie same oczy. Bez źrenic. To mutacja, którą odziedziczyła po ojcu. Jednakże, jej tatuś, oczy ma cale czarne. Tak tak, Hjortur jest jej ojcem. Jest piękna, ale prawie nie tykalna, ze względu na swoją pozycję, a raczej na pozycję ojca. Najbardziej pociąga Chalfdana, którego jednym z marzeń jest posiąść ją, oraz być jej mężczyzną.

Greya siedziała na ziemi i przesypywała ziemię, piasek z ręki do ręki. Jej śnieżnobiały, gruby warkoczy zwisał jej przez ramie. Ona uśmiechając się, mówiła, o tym, o czym Hjortur i reszta rozmawiali w namiocie. Słowo w słowo powtarzała całą rozmowę, mimo, że nie miała prawa jej słyszeć.
Chalfdanowi się to nie spodobało. Przydusił Greye, tak żeby ta straciła przytomność. Gdy tak się stało, zaniósł ją do namiotu.
Następna podejrzana. Czyżby Audr się mściła na Hjorturze i weszła w jego córkę, a Brynja to tylko przynęta, podstęp?
Na dodatek Hrafn wyczuł od niej delikatne wiry mocy.
Okazało się jednak, że nie. Greya ma własną moc, do tej pory nierozpoznaną. Została wypuszczona.
Pozostaje jednak pytanie, co z Brynją a może już Audr, i czy Sindri o tym wie… I czy spiskuje przeciwko Zaarowi.
Hjortur postanowił się upewnić.
Nakazał Hrafnowi, na osobności pogadać z Sindri na ten temat. Hrafn ma powiedzieć, że chce razem z drugim szamanem zorganizować spisek przeciwko Zaarowi, oraz wypytać o Audr.
Jeżeli Sindri się zgodzi, ale powie o tym Hjorturowi, to znaczy, że jest lojalny.
Jeżeli Sindri się nie zgodzi, i nie powie o tym Hjorturowi, to znaczy, że jest lojalny wołoce Hrafna, albo, że coś knuje i chce mieć „haka”
Jeżeli Sindri się nie zgodzi, ale powie o tym, że Hrafn spiskuje, to też oznacza, że jest lojalny.
Jeżeli Sindri się zgodzi, ale nie powie o tym, Hjorturowi, to znaczy, że jest nie lojalny, i trzeba będzie go spalić.

Co będzie dalej?
Dowiemy się zaraz, ponieważ planowana sesja ma się odbyć 3.10.2008r.

Co do gry na tej sesji.
Nie mam uwag do żadnego z trójki graczy. Nawet Karol młodszy grał nieźle, w sumie najlepiej od początku. Zaczynasz się wczuwać i przyzwyczajać do drużyny Karolku, jednakże jeszcze sporo pracy przed Tobą. No i miałeś też dobre pomysły. Drużyna powinna Cię więcej słuchać. Twoich rad i pomysłów. A Ty drużyny, abyś nabrał wiedzy o świecie i ogłady w wysławianiu się.


Sesja kolejna odbyła się dnia 4.10.2008r.
Obecni byli:
Anton-MG
Patryk- Hrafn
Karol (Młody)-Kron
Karol- Sindri (Do pewnego czasu, o tym później)
Kuba- Chalfdan (Tak jak poprzednik)

Ruiny. Wieczór. Wielka impreza. Ci Kurganie nic nie robią, tylko bawią, się imprezują przy ogniu. Zachowują jak dzikusy. Ale nie ma się, czemu dziwić. Żyją w ciągłym ruchy, każdy dzień może być dla nich ostatni. Żyją z dnia na dzień. Bawią się, oddają cześć swoim bogom.
Hjortur ogłosił, że o świcie plemię Thorbringerów wyrusza. Ogłosił też, kto będzie następnym dowódcą zwiadu. Wbrew oczekiwaniom, a może dzięki woli bogów, został nim Kristian.
Hrafn ruszył z machiną spiskową przeciwko Sindri.
Plemię o świcie wyruszyło. Droga minęła spokojnie, przynajmniej do wieczora.
Na równinie, na bardzo nudnym, płaskim krajobrazie, Thorbringerowie rozbili obóz.
Ognisko, Hrafn przygotował ołtarz. Spiskował z Sindri przez całą drogę. Sindri nie poinformował o tym Hjortura.
Spisek wyszedł na jaw. Sindri miał jeszcze szanse przeżycia, mógł ubłagać Hjortura o życia. Nie zrobił tego. Hrafn zabił Sindri. Chalfdanowi się to nie spodobało. Nie wiem, dlaczego. Też poszedł pod nóż. Ale już na własne życzenie. Następna była Audr. Ona nie miała już szansy uratowania życia. Zginęła.
Sytuacja się klaruje.
Hrafn zabił już Rog Raga, Sindri, Chalfdana, Audr i…. jednego goblina… Bogowie sprzyjają odważnym.

Plemię wyruszyło dalej.
Zwiad poszedł, jak zwykle, jako pierwszy.
Kristian, Graya, Kron, Ant oraz Hrafn. Dotarli do wysokiej na 60m. wieży. Wieża zakończona była bordowym, stożkowanym dachem, lekko już dotkniętym przez czas. Z dachu, z samego środka wystawał metalowy pręt, długi na kilkanaście metrów. Pręt ten zakończony był złotą kula.
Weszli do wierzy. Do środka, mimo, że były okna, nie wpadało światło słoneczne. Tak jak gdyby omijało to miejsce. Dlatego zwiadowcy musieli użyć pochodni, które mieli przy koniach. Ant oraz Graya zostali na dole, pilnowali koni, oraz zabezpieczali teren. Na parterze wieży znajdowało się kilka, trzy lub cztery ciała, złożone w koncie i gnijące, rozkładające się. Prześwitywały kości, białe robaki trawiły pozostałości tkanki miękkiej, i wszędzie były muchy. Tysiące much.
Kristian, Hrafn oraz Kron (w tej kolejności ze względu na kolce i ogony, co poniektórych) weszli na górę wierzy.
Po długiej wędrówce, było to w końcu 60m. schodów dotarli na sam szczyt. W niewielkiej komnacie z dużymi oknami roiło się od setek tysięcy much. Ich bzyczenie było bardzo upierdliwe i nie do wytrzymania na dłuższa metę. Oprócz tego, w kącie, siedział szkielet z kawałkami mięsa i skrawkami szat. Na ziemi leżał kostur, zakończony dwiema, sporymi, czerwonymi kulami. Kule te składały się z małych „kropeczek” w przerwy między nimi wypełniało czarne tło. Kule te, przypominały, więc musze oczy.
No i na środku stało dziwny mechanizm z dwoma antenkami, trzema pokrętłami, korbą i dźwignią. W środku było dużo trybów i trybików, rurek szklanych i metalowych. Całe urządzenie połączone było żelaznym prętem, który wystawał ponad dach i kończył się złotą kulą.
Zwiad wrócił do plemienia, informując o znalezisku Hjortura. Ten kazał im sprawdzić wszystko. Thorbringerowie i tak pod wieczór dotarli do wierzy gdzie rozbili obóz.
Zwiad jednak prędzej dostał się do „Wierzy Much”. Hrafn, postanowił, pod sugestią Zaara, że zostawi jednak kostur, który najprawdopodobniej należał do szamana Nieglina. Zresztą cała wieża była poświęcona Wielkiemu Robaczywemu. Tu i ówdzie, na kamieniach widniał jego symbol. Trzy, połączone koła.
Zwiadowcy, a szczególnie Hrafn oraz Kron, zaczęli bawić się pokrętłami. Kron zakręcił korba. Maszyna ruszyła. Pręty oraz antenki, również zakończone malutkimi złotymi kuleczkami, zaczęły wirować wokół własnej osi.
Nad wierzą zaczęły zbierać się chmury. Wirowały na kształt małego tornada, i w zależności od ustawienia jednego z pokręteł, prędkość malała lub zwiększała się. Następne pokrętełko powodowało, że małe antenki zaczęły kręcić się po prowadnicy wokół całego urządzenia. Hrafn im się przyglądał, a wtedy Kron pociągną za dźwignie. Energia się zebrała, i strzeliła błyskawicą w Hrafna, który porządnie oberwał, jednak przeżył. Zjeżyły mu się tylko kolce oraz włosy.
Wiedzieli już, do czego służy mechanizm. Do rażenia piorunami.

Hjortur dotarł pod wierze i plemię rozbiło obóz.
I znowu zabawa, tym razem szczęśliwa, bowiem Bjurnowi urodził się syn.
Hrafn przewidział, że plemię się powiększy. Ale nie wiedział, o kogo. Jak by nie było, jego wróżby się sprawdzają.

Do obozu zbliżały się dwa Elfy. Alu-Thol.
Pierwsza dostrzegła je Graya. Chwile porozmawiali, po czym zaprowadziła ich do Hjortura.
Nie bardzo spodobali się Zarowi. Powiedzieli, że zmierzają do Azberdzanu na turniej.
Potem zrobili własne ognisko. Hjortur pytał Hrafna czy Mroczne Elfy się przydadzą. Hrafn odpowiedział bardzo enigmatycznie.
Hjortur zabrał ze sobą Kristiana oraz Krona. Ci dwaj ostatni stanęli za przybyszami, Hjortur usiadł przed nimi. Zaczęła się rozmowa. Ciężka była. Cięższa niż nie jedna walka.
Rozmowa się nie zakończyła. Zakończy się na następnej sesji. Od jej wyniku, zależy, czy Elfy przeżyją, czy też zostaną zjedzeni lub zniewoleni.
Tymi Elfami gra Kubuś oraz Karol.
Ich nowe postaci. Punkty, zostaną na razie wstrzymane, (ale zapisywane) dla Mroczniaków, do póki na forum nie pojawi się opis nowych postaci.
Jeżeli któryś z was doda już ten opis, to mi o tym powiedzcie. Na razie nie mam stałego dostępu do Internetu.
Co do gry:
Kron- Nienajgorzej, ale poprzednia sesja poszła Ci znacznie lepiej. Nie wykazałeś się specjalnie. Wiem, że to nie tylko Twoja wina, ponieważ nie uczestniczyłeś w spisku, a po śmierci Chalfdana i Sindri, dużo czasu zajęło tworzenie nowych postaci.
Hrafn- Najlepiej grałeś na tej sesji. Bardzo podoba mi się Twój styl. Całkiem nieźle.
Karol (Starszy) – Grałeś nieźle, ale… nie myślisz jak Kurganin. Myślisz jak Karol. Przed nikim się nie ukorzę itd. Spoko. Ale pamiętaj, że nie jesteś, nie byłeś ani Zaarem, ani też wojownikiem. Tylko SZAMANEM, a Ci nie bardzo znają pojęcie HONOR. Jesteś nie spójny. Myślisz, że odważne i honorowe jest podejście pod nóż z własnej woli w sumie, ponieważ miałeś szanse uratowanie swojej postaci. Spoko. Ale skoro już chciałeś być taki honorowy, to, dlaczego spiskowałeś?
Co do Twojego Mrocznego Elfa, to był to wybór niezbyt trafiony dla Ciebie i może Ci być, a prawdopodobnie będzie, ciężko go odgrywać. No ale zobaczymy jak Ci pójdzie. Moim zdaniem, była to zbyt pochopna decyzja, również i moja, ale ja mam ten luksus, że nie musze go odgrywać.

Kubuś- Chalfdanem grałeś dobrze. Bardzo, bardzo głupio zrobiłeś, że poszedłeś z własnej woli pod nóź. Powinienem uznać to za samobójstwo. I uznam. Przeczytaj sobie wstęp do kampanii:

„Punkty doświadczenia nie przechodzą, jeżeli poprzedni bohater popełni samobójstwo, lub rzuci się sam przeciwko silnym przeciwnikom i będzie starał się zginąć (będzie to uznawane za samobójstwo, chyba, że sytuacja będzie akurat wyglądać inaczej. Z tej zasady zwolnieni są tylko Zabójcy Trolli)”

Powyższy punkt wymyślony był specjalnie na takie okazje. Ale już przyznałem Ci punkty. Jednak trzeba grać uczciwie. Nie odbiorę Ci ich. Jednakże, z punktów, które będziesz otrzymywał, będzie ucinał Ci po 50%, chyba, że będziesz chciał, abym zabrał Ci ich więcej, aż odbiorę sobie 2100 Punktów Doświadczenia. Tak będzie uczciwie, stosunku do wszystkich.
Jesteś pierwszym i ostatnim wyjątkiem.
To powinno się również tyczyć Małego, ten jednak walczył, miał znikome, ale miał, szanse na przeżycie. Ty dobrowolnie położyłeś się na ołtarz.
Co do gry Mrocznym Elfem, to jeszcze nie wiem jak Ci pójdzie. Na pewno masz większe doświadczenie niż Swartor, mimo to, również może być Ci ciężko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Prywatne forum WFRP Strona Główna -> Kurganie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
BBTech Template by © 2003-04 MDesign
Regulamin