Villu
Łowca Czarownic
Dołączył: 09 Paź 2006 Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pustyni chaosu?
|
Wysłany: Śro 0:13, 15 Paź 2008 Temat postu: Młody furiata i tajemniczy wędrowiec... |
|
|
Sesja odbyła się 14.10.2008r.
Obecni byli:
Anton-MG
Kubuś- Alu-Thol
Karol- Kron
Mały- Ya’k
Patryk - Hrafn
Sesja dzień po dniu, aż trudno nadążyć.
W nocy, gdy drużyna posilała się przy ognisku, Zaar, zapytał swego szamana, co czeka plemię w przyszłości. Ten po chwili medytacji, odrzekł prosto. Zginie Zaar. Nie było zbyt wielkiego poruszenia. Lecz te słowa trafiły do Ya’ka, który to lekko się nimi zmartwił. Leżąc, obok ogniska, wypluł kość, którą już dłuższy czas obgryzał i beknął, ktoś z drugiej strony, ogniska również beknął, lecz ciszej…
[…]
- Zupełnie jakby Nieglin pierdnął – skwitował ten incydent Ya’k
- Masz cuś do Nieglina?! – zripostował wojownik po drugiej stronie ogniska.
- Mam coś do Ciebie –
- To chodź zobaczymy! Na gołe pięści! – wzywał do pojedynku Ya’ka wojownik zza ogniska.
[…]
To był jego błąd, Ya’k zaszarżował, sparował jeden cios wyprowadzony przez kurganina, poczym kopnął go w brzuch. Kurganin wybity z rytmu, machnął pięścią, chybiając, i chciał poprawić kopnięciem, niestety nieszczęśliwie dla niego, Ya’k złapał jego nogę i wyrzucił ją do góry, obiema rękoma, wywracając kurganina na plecy. Dalszy ciąg walki był przesądzony, 110 kg żywej wagi spadło na kurganina przygważdżając mu ręce do ziemi, Ya’k w furii okładał kurganina, pięściami, a na koniec łokciami, robiąc mu z twarzy skrwawiony kawał mięsa… Po chwili wstał splunął, i udał się do swojej zbroi. W tym samym czasie Zaar, zagadnął do Krona, aby ten sprawdził czy Ya’k nadaje się na zwiad. Po krótkiej walce do trzech trafionych ciosów, Kron pokonał bez problemu młokosa. Lecz, stwierdził iż da się Ya’kowi wykazać podczas jutrzejszego zwiadu.
Co się działo po tej walce nie wiem, mam nadzieje, że ktoś dopisze np. Hrafn?
Po rozstawieniu wart przez Krona, i położeniu się zwiadu spać. Tylko trójka z drużyny nie poszła spać. Ya’k przez jakiś czas strzelał do drzewa, w zupełnej ciemnicy, aby przyzwyczaić się do takich warunków. Poczym poszedł do ogniska Zaara, i tam czuwał. Kron kopał chyba całą noc, poszukiwał spaczenia. Alu zniknął w lesie, chodził po nim, aż napotkał wędrowca, siedzącego na małej polance przy ognisku. Postać była cała w szmatach, i miała głęboki kaptur. Po chwili rozmowy, Alu oddalił się.
Następnego dnia, Ya’k pierwszy czekał na resztę zwiadu.
Wyruszyli, jak zwykle przed plemieniem, po chwili drogi napotkali ognisko. Pojechali za śladami, jakie pozostawił wędrowiec. Kron bojaźliwy, omijał łukiem strzałki jakie pozostawił wędrowiec. Za to Ya’k twardo szedł przed siebie. W końcu dotarli na skraj lasu, tam również była strzałka, po przybyciu Krona, który zawalił stertę kamieni. Ruszyli dalej, za kamieniem Kron dojrzał wędrowca, nakazał celować w niego z łuków, Ya’kowi i Greyi, za to sam pojechał sprawdzić kto to. Po długiej rozmowie, Ya’k w końcu zdenerwował się i ruszył, sprawdzić z kim tak Kron rozmawia. Po chwili Ya’k dowiedział się odnośnie brodu 6 mil stąd, którym mogłoby się plemię przeprawić przez rzekę, a później wędrowiec wyzywał do pojedynku całą czwórkę… na tym skończyła się sesja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|